W drugim i ostatnim odcinku (pierwszy tu) „Szwecja i Dania czyli 2 w 1” opowiemy Wam o krótkim, jednodniowym wypadzie do Kopenhagi. Jak wspominałem we wcześniejszym wpisie, zdecydowaliśmy się pojechać właśnie tam, ponieważ plan zwiedzenia Sztokholmu skończył się tylko i wyłącznie na planach z powodu powalających kosztów dostania się do stolicy.
Wyjazd z Malme do Danii był o 10.30, dzięki temu nie musieliśmy się zrywać z łóżek bardzo wcześnie. Zwłaszcza, że poprzedni dzień zwiedzania był bardzo intensywny. Jednak doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że i dzisiejszy do łatwych należeć nie będzie, bo w końcu chcemy zobaczyć jak najwięcej, a w dodatku po powrocie będziemy spać tylko kilka godzin, gdyż następnego dnia musieliśmy się udać na lotnisko.
Ruszyliśmy autokarem sieci SWEBUS. Bilety zakupiliśmy kilka tygodni przed planowanym wyjazdem na stronie www.swebus.se . Dzięki temu mogliśmy sobie swobodnie zaplanować cały dzień. Koszt był niewielki. Zapłaciliśmy ok. 40-50zł w dwie strony. Przejazd trwał niecałą godzinę. Przez większość trasy jechaliśmy mostem, który łączy Szwecję z Danią. Był to bardzo ładny, słoneczny dzień i nawet ciepły jak na marzec. Nie mogę nie wspomnieć o widokach, które mogliśmy podziwiać przez okno autokaru:
Po dotarciu na miejsce, okazało się, że właściwie wysiadamy w centrum. Dokładniej, końcowy przystanek był przy dworcu kolejowym. Szczerze mówiąc, nie byliśmy pewni czy to już TU. Oczywiście „podążaliśmy za tłumem” i skoro większość osób wysiadła,to my też. Budynek dworca zrobił na nas duże wrażenie. Bardzo duży, z czerwonej cegły, elegancki. Po prostu ładny. Niestety, w środku już nie za bardzo nas zachwycał.
Dalsze kroki skierowaliśmy ku ścisłemu centrum miasta. Od razu to, co rzucało się w oczy to ogromna liczba rowerzystów. Mnóstwo. Dość szybko znaleźliśmy się pod ratuszem, charakterystycznym punktem miasta, jak wszędzie.
W nocy wygląda równie efektownie, a może nawet bardziej.
Z ciekawości rozglądaliśmy się po sklepikach, które są nieodłącznym elementem Starego Miasta. Duża część punktów handlowo - usługowych to kebaby tureckie. Oczywiście też banki, kantory, sklepy odzieżowe - te lepsze i sieciówki.
Jednak najbardziej zainteresowaliśmy się bardzo dużym sklepem LEGO. Tak, tak. Chodzi o klocki LEGO. To właśnie tam było mnóstwo i kupujących, i tych zwiedzających.
Po południu udaliśmy się na przerwę obiadową i kawową zarazem. Mimo tego, że dzień był bardzo słoneczny,to jednak porywisty i chłodny wiatr dawał się we znaki i trzeba było się rozgrzać.
Po krótkim odpoczynku dalej w miasto. Powoli zaczęliśmy wychodzić ze ścisłego centrum na jego obrzeża a nawet trochę dalej. Tego dnia zrobiliśmy kilkanaście kilometrów. Trafiliśmy do dzielnicy ambasad. Polskiej nie uświadczyliśmy -widocznie źle szukaliśmy :).
Kolejnym punktem był oczywiście Amalienborg. Pałac, rezydencja monarchów. Robi wrażenie i trochę zadziwia. Co ciekawe budowla ta nie jest jednolita. Składa się jak dobrze pamiętam z 4 części + możliwe jakieś przyległości i oczywiście wewnętrzny plac, dziedziniec. Duży a nawet bardzo duży. Od razu musimy zaznaczyć, że zdjęcia tego nie oddają. Co nas zaskoczyło to różnica w ilości zwiedzających w stosunku do domu "Elki" i to, że "Małgośka" ma o wiele skromniejszy dom niż wcześniej wspomniana monarchini Anglii.
I tak oto dzień w Kopenhadze powoli dobiegał końca. Jednymi z naszych ostatnich punktów wycieczki były: gmach Parlamentu, biblioteka, giełda oraz w oddali, opera.
Ostatnie kilkadziesiąt minut przed odjazdem do Malme spędziliśmy na herbacie. W drodze powrotnej nie obyło się oczywiście bez przygód. O mały włos, a na noc byśmy zostali zmuszeni zostać w Danii, ponieważ kierowca autokaru nie doprecyzował czy jedzie do Malme. I tak, zamiast czekać na odjazd w autokarze, 20 minut staliśmy i czekaliśmy na zewnątrz. Z myślą, że zaraz przyjedzie nasz. Jednak minutę przed odjazdem tknęło moją Współtowarzyszkę podróży, że coś jest nie tak. Ponownie poszła spytać. Tym razem, na szczęście kierowca potwierdził, że zajeżdża również do Malme. To jednak nie koniec. W drodze powrotnej zostaliśmy zatrzymani przez duńskich celników. Przeszukali cały autokar, sprawdzali dokumenty. U jednego z pasażerów znaleźli narkotyki. A dokładnie biały labrador- niuch niuch i je znalazł, za co od razu otrzymał nagrodę w postaci kości. Jeszcze tego nam brakowało, akcji kryminalnej ;). Przez to też mieliśmy nieplanowany postój ok. 30-40 minut. Pan, u którego zostały ujawnione te środki, został skuty i wyprowadzony. A my kontynuowaliśmy powrót.
Około północy zjawiliśmy się w Malme. Do hotelu dotarliśmy po kilkunastu minutach. Szybkie pakowanie i nastawienie budzików na 4 nad ranem. Tak, to właśnie mniej więcej o tej porze, po 3-4 godzinach snu, tarabaniliśmy się z walizami po jeszcze śpiącym i cichym Malme najpierw do jedynej czynnej o tej porze restauracji "Pod dwoma złotymi łukami" na śniadanie, a potem na przystanek autobusowy, z którego odjechaliśmy na lotnisko. Z i na lotnisko Malmo Sturup jechaliśmy autobusem firmy www.flygbussarna.se/pl. Wyjazd uznajemy za udany. Byłby mniej ciekawy, gdybyśmy zwiedzili tylko Malme, bo samo w sobie miasto za wiele do zaoferowania turystom nie ma, a tak Szwecja i Dania 2 w 1.
Inne skandynawskie przygody:
Urokliwe jest to zdjęcie wiatraków. Ma swój klimat!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Fajnie było jechać tym mostem a tu nagle widać takie wiatraki na morzu.
UsuńAle tam ...pusto:)
OdpowiedzUsuńRacja. W sumie przez cały czas za wielu ludzi to nie było.
UsuńBoleję, że osiągam przychody w złotówkach i tam gdzie chcę jechać jestem biedakiem. Magiczna Skandynawia.
OdpowiedzUsuńPrawda ? Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad tym jak miło byłoby zarabiać w euro i wydawać te euro za granicą. Staram się nigdy nie przeliczać, bo nie ma to raczej sensu, ale jednak różnica jest spora.
UsuńWłaśnie fajne jest to, że jest coraz więcej tanich lotów do Skandynawii, tyle, że usługi, transport, noclegi itd. strasznie drogie. Sam myślałem o jakiejś wycieczce np. Szwecja, Finlandia i prom do Estonii, ale nawet najtańszy nocleg na razie odstraszył. Za to myślęt eraz o promie do Szwecji z autem i stamtąd do Danii, tak 4 dni (zwłaszcza jak obejrzałem serial Mos nad Sundem :-) ). Nocowanie gdzieś pod namiotem. Nie wiesz jak tam jest jeśli chodzi o namiotowanie?
OdpowiedzUsuńO tak, Most nad Sundem sam w sobie robi wrażenie. Serial też całkiem całkiem..Do Kopenhagi na ten jeden dzień, jechaliśmy właśnie tym mostem. O polach namiotowych wiele nie napiszę. Kojarzę, że jakieś było w okolicach Malmö. Nazywało się dość prosto, bo chyba jakoś Malmö Camp - czy coś w tym rodzaju :) Polecam jeszcze odwiedzić Sztokholm- pisaliśmy o nim. A co do Estonii, to właśnie za 2 tygodnie lecę do Tallina :)
UsuńWszyscy moi koledzy mieli LEGO, a ja nie :( Trauma dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście smuteczek :) :) :)
UsuńKocham LEGO! Miałem ich tysiące i teraz jako dorosły, od czasu do czasu, chyba z sentymentu, zdarza mi się coś kupić, np. samolot LEGO ;)
OdpowiedzUsuńJako dziecko też miałem nie mało tych klocków, ale dziś już nie. LEGO zawsze było w cenie :)
UsuńKopenhaga ma jeszcze jeden punkt warty odwiedzenie a mianowicie Wolne Miasto Christiania. Jest to Miasto-Osiedle założone przez hipisów rządzące się swoimi prawami i celebrujące wolność jednostki. Można tam całkiem legalnie kupić i palić marihuane, ludzie rozstawiają swoje namioty, bawią się. Sa tam też stali mieszkańcy jednak widać, ze mają dużo luźniejsze podejscie do zycia. Warte odwiedzenia, kolorowe miejsce. Podrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe. Nie ukrywam, że tam nie dotarłem. Ale wydaje się to być ciekawy punkt na mapie miasta. Pozdrawiam :)
Usuń