Ostatni weekend postanowiliśmy spędzić w Warszawie. Miała być ładna pogoda, to dlaczego by z tego nie skorzystać ? W planach Pałac w Wilanowie, Warszawskie Zoo, spacer po Starym Mieście i spotkania ze znajomymi. Oprócz tego w trakcie "wyszła" kolejna rzecz odnośnie której do dziś mam mieszane uczucia. Jaka ? Przeczytajcie.
Barokowy Pałac w Wilanowie widziałem po raz pierwszy. Nie wynika to z tego, że nigdy nie byłem w Warszawie, ale z tego, że powiedzmy nie było mi po drodze. Tym razem było jednak inaczej i jestem z tego bardzo zadowolony. Sam Pałac możemy zwiedzać za 20,00 zł ( bilet normalny) lub 15,00 zł (ulgowy) - opcja bez przewodnika. Warto również wybrać się do Parku. Opłata jest symboliczna i wynosi odpowiednio 5,00 zł lub 3,00 zł. Osoby, które chciałyby zwiedzić to miejsce, ale nie chcą za to płacić mogą się wybrać w niedzielę. W ten dzień jest bezpłatne zwiedzanie Pałacu zaś w czwartek Parku.
Odwiedzając wnętrza zamków, pałaców trochę dziecinnieje. Jestem bardzo ciekawy jak to wyglądało kiedyś, jak się żyło ? Po prostu jak to było ? Wtedy czuję, że uruchamia się we mnie dziecko, ale wcale nie czuję się z tym źle.
Poniżej zdjęcia Pałacu z zewnątrz. Wewnątrz zdjęć nie robiłem, bo wychodziłem z założenia, że nie można. A nawet jeśli można to i tak byłem zbyt zajęty po prostu oglądaniem wnętrz.
widok Pałacu od czoła |
kwitnące i pachnące magnolie |
Oprócz tego, że jest sam Pałac i jego wnętrze to warto wybrać się na zwiedzanie Parku.
w ogrodach możemy zobaczyć liczne rzeźby |
Zawsze pozostaję pod dużym wrażeniem i podziwiam to jak wyglądają ogrody. Jak tak ładnie można gospodarować, dbać. I tu chyba znowu staje się dzieckiem ;)
Oprócz samych ogrodów, wybraliśmy się nieco wgłąb Parku. Trochę nawiązując do Mażeny i jej wpisu: "Magnolie w Wilanowie już kwitną" Liczyłem na to, że będzie już bardziej wiosennie. Trochę było i trochę nie. Myślałem, że będzie już nieco bardziej kolorowo i cieplej. Jednak tak nie było. Jeśli chodzi o pogodę jak widać było słonecznie, ale co do ciepła to mógłbym dyskutować. Wiał momentami zimny wiatr. Ale i tak warto było.
przyznam, że widok trochę szpecą te dwa kominy - znaki współczesności |
udało się też uchwycić kaczorki :) |
Bilet wstępu kosztował nas 15,00 zł. W sumie to niewiele jak na ilość tego co ogród zoologiczny proponuje. Poniżej kilka zdjęć z tego miejsca. Dodam, że zwiedzanie może zająć nawet cały dzień. Zoo zaczynało od 18 ha, dziś jest to już ok. 50 hektarów do zobaczenia. W tym wybiegi, ale też liczne pawilony. A w 2015 roku otwarcie pawilonu akwarystycznego.
nie lubię tych zwierząt , w szczególności pająków |
na tym zdjęciu wydry wyglądają niezwykle milusińsko |
Po zoo przyszedł czas na spacer wzdłuż Starego Miasta (był to już kolejny dzień). W tym ulicą Piwną. Bardzo lubię warszawską Starówkę i nawet dla samego przejścia się nią, poświęcam swój każdy pobyt. Lubię te miejsce.
Rynek |
widok na Stadion Narodowy |
w oddali Praga oraz Kościół św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika koło Zoo, jest on podobny do Katedry w Białymstoku |
Za namową kompana ostatniego dnia wybraliśmy się na wystawę. Nie byłem negatywnie nastawiony. Wręcz odwrotnie. W końcu fajnie jest chodzić, oglądać wystawy. Ale ta jednak jest nietypowa. Chodzi o wystawę "Bodies revealed". Jest ona dość kontrowersyjna.
Nie jest trudno do niej dotrzeć, bo mieści się na ul. Anny German. Jeden, dwa przystanki za Arkadią. Nie jest tanio, bo bilet ulgowy za jedną os. kosztował nas 50,00 zł .
Wystawie zdjęć nie robiliśmy, bo nie można. Przed wejściem do samego budynku towarzyszył mi pewien niepokój. Co zobaczę ? Jak to będzie wyglądać ? Te i inne pytania naprawdę we mnie się mnożyły. Krótko.
Wystawa przedstawia spreparowane ludzkie mięśnie, ciała, wnętrzności, stadia rozwoju - płody. Dlatego też uchodzi za kontrowersyjną. Czy warto ją obejrzeć ? Naprawdę trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ jestem zmieszany sam w sobie. Jestem odporną osobą na różne rzeczy. Widziałem niejedno. Jednak to co zobaczyłem wywarło na mnie dziwne uczucia.. Po mimo tego, że jestem osobą tolerancyjną to ta wystawa budzi we mnie pytanie: czy to, aby na pewno jest etyczne ? Nie mam wątpliwości, że studenci medycyny muszą się jakoś uczyć i nawet powinni mieć taką możliwość. Jednak czy na pewno musi to być pokazywane zwykłym ludziom ? I tutaj rodzi się we mnie pytanie czy w momencie pokazywania tych eksponatów wszystkim, nie zaciera się gdzieś granica etyczności ? Dodam, że dzieci moim zdaniem nie powinny tego oglądać. Takie widoki po prostu mogą sobie zachować na później. W sumie osobom wyczulonym przydałyby się torebki chorobowe- takie jak w samolocie. Jednak jeśli komuś zrobi się niedobrze to na próżno ich szukać. A uważam, że powinny tam być. No tak, ale to mogłoby burzyć porządek wystawy organizatorowi.
Czy jestem zadowolony z zobaczenia "Bodies revealed" ? I tak i nie. Czy chciałbym jeszcze raz to zobaczyć ? Raczej nie. Uznaję, że zobaczyłem i wystarczy.
Jednak jak najbardziej jestem zadowolony z wyjazdu do stolicy, z zobaczenia Pałacu, odwiedzenia zoo i ze spaceru po Starym Mieście wraz z przyjaciółmi.
w Wilanowie lata świetlne nie byłam, chyba od dzieciństwa w zasadzie
OdpowiedzUsuńniby rzut beretem a jak przyjdzie co do czego nie chce mi się tłuc na drugi koniec Warszawy-do tego trzeba być turystą, żeby się zmotywować, a we własnym mieście za ciężko:)))
bardzo ładne zdjęcia
W sumie łatwo mi się zmotywować żeby jechać gdzieś w moim mieście. Ale do Warszawy też bardzo lubię zaglądać i robię to często.
UsuńWitaj, często myślę ostatnio o ponownym zobaczeniu stolicy. Byłam tylko raz 17 lat temu! więc niewiele pamiętam, prawie nic :)
OdpowiedzUsuńTwoja relacja z podróży zachęciła mnie jeszcze bardziej.
Szkoda, że nie ma zdjęć z tej wystawy, ale pewnie nie mozna robić :)
Pozdrowienia ślę.
Dziękuję. No niestety nie można. Ale można poszukać tego typu zdjęć w internecie.
UsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa w zoo również dziecinnieję ;) Uwielbiam fotografować te małpki z pierwszego zdjęcia :)
Tak, zwierzaki są faaajne :)
UsuńWstyd się przyznać, ale w stolicy jeszcze nie byłam. Bedzie kiedyś trzeba nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńCo do wystawy - z samego opisu wynika, że nie jest zbyt miła dla oka, więc ja raczej bym sie nie namówiła. Ale na resztę Warszawy to już pewnie tak :)
Pozdrawiam :)
Zaskoczyłaś mnie i to bardzo ;) Myślę, że zdecydowanie warto nadrobić te zaległości.
Usuńzdjęcia naprawdę zachęcają do odwiedzin.
OdpowiedzUsuńTo miłe.
UsuńWystawa raczej a nawet na pewno nie dla mnie. fajnie tak pooglądać zdjęcia z Wilanowa, mojego ulubionego, a w drugie stronie parku byliście, polecam kolejne stawy, groble i mostki i holenderię i dwór i ogród różany i..niestety czasem niezbyt przyjemny zapach. Kominy Elektrociepłowni Siekierki są okropne. Magnolie kwitną w tym roku wyjątkowo, w niedziele chodzę do Wilanowa na malowanie i obserwowałam jak rozkwitaja.
OdpowiedzUsuńTeż polubiłem te miejsce naprawdę. Aż tak dalej nie wybieraliśmy się, ale wszystko nadrobimy przy okazji następnej wizyty. Miałem zdjęcie altanki chińskiej, ale zapomniałem je wstawić.
UsuńBardzo dawno nie byłam w Warszawie, dzięki za fajny spacer po stolicy. :)
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo, cała przyjemność po naszej stronie :)
Usuńw Warszawie mieszkam od urodzenia, ale nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek była w Wilanowie.. o_O Wasze zdjęcia bardzo zachęcają, dlatego obiecuję nadrobić zaległości! :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :) Z centrum 519 i jesteś ;)
UsuńŁadna ta Warszawa - nigdy tam nie bylismy (nie liczac wycieczek szkolnych, ktore niestety nie zawierały w sobie zwiedzania tych miejsc) :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to ja swoje wycieczki szkolne do stolicy dobrze wspominam i odwiedzałem tego typu miejsca.
UsuńSiedem lat temu mieszkałam 30 km od Centrum Warszawy. Pamiętam, że komunikacją publiczną do Centrum jechało się ok. 2 godzin. Szkoda,że zieleń jeszcze w powijakach, zdjęcia byłyby jeszcze ładniejsze. Bezkręgowce uwielbiam oglądać, ale tylko zza szyby ;)
OdpowiedzUsuńDo Konstancina z przesiadką w Wilanowie jechałem tak z godzinę i 20 min więc całkiem szybko.
UsuńByłam na wystawie w Krakowie i moje odczucia są zupełnie inne. Oglądałam każde ciało z dużym zainteresowaniem, miałam świetnego przewodnika w postaci narzeczonego, wtedy na 1 roku medycyny, tuż przed egzaminem z anatomii, więc było dużo łatwiej. Ja nie studiuje niczego związanego z naukami medycznymi, ale ta wystawa naprawdę mnie wciągnęła. Myślę, że dobrze jest zobaczyć na żywo nasze narządy, mięśnie i kości, które w toku nauki widywaliśmy tylko w postaci rysunków. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło, myślałam, że wyglądają inaczej, są gdzie indziej... Nie widzę nic złego w takich wystawach. Ludzie sami decydują się na oddanie swoich ciał dla nauki, tak samo z ciałami, na których uczą się przyszli medycy. Przecież każdy z nas tak właśnie wygląda. Brzydzimy się sami siebie? Ciała są naprawdę dobrze spreparowane i zachowane. Ciała, które dostają studenci na anatomii są o wiele gorsze, często prawie rozlatujące się.
OdpowiedzUsuńKto chce, niech ogląda. Dzieci także. Wg mnie to lepsza opcja nauki anatomii niż z atlasu. Co do kontrowersji - w tym wypadku są głównie w kwestii nie samego pokazania ciał, tylko tego, czy osoby, do których te ciała należały, zgodziły się na ich oddanie dobrowolnie (są to ciała Chińczyków). Fakt faktem, że najbardziej porusza część z płodami. Mnie ruszyło bardziej nie to, że są, ale to ile ich jest i jak dobrze są zachowane. I tutaj też mogą pojawiać się kontrowersje.
Co oglądający to inne odczucia. W związku z tym każdy ma inną opinię. Co do "brzydzenia się samemu sobie" to nigdzie tak nie napisałem. Rozumiem, że to Twoja własna interpretacja. Tak wiemy, że to byli Chińczycy. Może ktoś do nich po prostu przyszedł i tak jak szyją w halach ubrania na cały świat za miskę ryżu z jednym kawałkiem mięsa tak ktoś przyszedł do nich i zapewnił, że w zamian za zgodę na pośmiertne wykorzystanie ich ciał w celach naukowych, jego rodzina będzie miała przez jakiś czas zapewnione jedzenie w postaci ryżu. Dla najbiedniejszych w Chinach to idealne rozwiązanie, bo zapewniają rodzinom przynajmniej pożywienie.
UsuńNie napisałem, aby nie chodzić na takie wystawy. Kto chce ten przecież może pójść.
śliczny! Polska ma cudne perełki!
OdpowiedzUsuńHeh, tyle razy byłam w Warszawie i do Pałacu w Wilanowie jeszcze nie dotarłam... ZOO warszawskie pamiętam jak przez mgłę..ale! Za to warszawski rynek to mój ulubiony w Polsce, jest przepięknie, ze smakiem odnowiony, mogłabym na nim siedzieć godzinami:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałam sobie, że muszę, a raczej chcę odwiedzić Warszawę. Ileż ja już tam nie byłam. Ludzie narzekają na Warszawę, ale kiedy tam jestem to zawsze mnie się podoba. Może to przez warszawskie korzenie.
OdpowiedzUsuńByć może i przez korzenie chce Ci się. Zgadzam się, że wiele osób nie lubi, krytykuje Warszawę... ale jednak tam są, jeżdżą. Też należę do osób, które lubią tam przebywać.
UsuńPrzepiękne zdjęcia! Byłam parę razy w Warszawie, ale nie znałam jej od tak pięknej strony ;)
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że przyczyniliśmy się do "nowego" poznania.
UsuńŚwietne zdjęcia, szczególnie te z zoo. Ale widząc ujęcia pająków szybko zeskrolowałam ekran w dół ;)
OdpowiedzUsuńMiło nam, że się podobają. Też nie jestem wielbicielem pająków ;)
Usuńa Warszawę mam tak blisko, że nigdy w Wilanowie ani Łazienkach nie byłam, tylko wywiewa mnie gdzieś za granicę tylko!
OdpowiedzUsuńCzas odwiedzić bliższe zakątki ;)
UsuńKocham Warszawę. Być może dlatego, że w niej nie mieszkam...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Warszawę i dobrze czuję się w tym mieście. Może dlatego, że korzenie mojego drzewa genealogicznego oplatają je niemalże z każdej strony :) W Wilanowie byłam jeszcze przed remontem, czyli jakieś siedem lat temu ostatni raz, a od dwóch lat ciągle coś stoi mi na przeszkodzie, abym tam dotarła. ZOO podobało mi się, byłam tam dwa lata temu. Stare Miasto ma coś w sobie, co sprawia, że mogłabym dreptać tam w kółko bez przerwy i zawsze znajdę coś nowego, czego nie zauważyłam przy poprzedniej wizycie :)
OdpowiedzUsuńA wystawa... Nie byłam, bo znajduje się ona za jakąś granicą, która dla mnie jest nieprzekraczalna. A skoro nie widziałam - nie będę jej komentować :)
Pozdrawiam!
Ja również lubię Warszawę i to bardzo. O wystawie napisałem to co napisałem i w sumie nie jest to bardzo pozytywne. Warszawa ma mnóstwo różnych, ciekawych i mniej ciekawych miejsc. Krótko mówiąc da się lubić.
UsuńByłam w Warszawie, wstyd przyznać, tylko raz w życiu, a było to kilkanscie lat temu, niewiele już pamiętam... znów zapragnęłam po Twoim poście się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuń